piątek, 14 sierpnia 2015

OS - Bo mi zależy

 OS dedykuję dla Lenka Verdas ;**
 ~♡~♡~♡~
Dziewczyna o imieniu Martina chodzi do klasy 2 liceum. Jest dość lubianą uczennicą jednak nie miała szczęścia z chłopakami. Nie to, że była brzydka czy coś, ale jak już jakiś chłopak ją zaprosił na randkę to mu się przydarzały wypadki. Raz na jednego chłopaka parę godzin przed randką zawalił się sufit szkoły i musiał 2 miesiące leżeć w szpitalu, innego razu dzień przed ich randką chłopak musiał wyjechać do Miami na stałe do swojej mamy bo miała wypadek i ciągle trzeba się nią opiekować. Niby to zwykłe wypadki jednak dziewczyna zawsze winiła siebie. Uważała że ciąży na niej jakaś klątwa. Od dłuższego czasu podoba jej się brunet z starszej klasy jednak obawia się że jeśli z nim zagada to również przytrafi mu się coś strasznego. Tai w sobie to uczucie do niego już prawie rok. Nikt nie wie co do niego czuje. Nawet jej najlepsze przyjaciółki którym zawsze się zwierzała ze wszystkiego. Nawet jej brat z którym się zawsze świetnie dogadywała. Nawet jej rodzice których daży wielkim zaufaniem. Dosłownie nikt. Gdy chłopak chce z nią porozmawiać zawsze znajdzie jakąś wymówke. Pewnego dnia poszła do szkoły jak zawsze jednak nie wiedziała, że ten dzień nie będzie zwyczajny jak wszystkie. Ten dzień zmieni wszystko. Zobaczyła, że wszyscy uczniowie i 2 nauczycieli są na zewnątrz. Stał tam jeszcze wóz strażacki. ,,Ciekawe co się stało'' pomyślała sobie. Po chwili w oknie ostatniego piętra zauważyła postać chłopaka ,przeraziła się bo to w nim się zakochała. Szkoła miała 17 metrów wysokości. Jak najszybciej pobiegła w stronę wejścia,lecz nauczciele nie chcieli jej wpuścić.
-Proszę mnie wpuścić!-krzyczała.
-Nie możemy.-Odparła dyrektorka.
-Proszę mi zaufać. Wiem co robię. Będzie wszysto dobrze tylko niech pani mnie wpuści.
-Dobrze, jak już musisz. Tylko nie zrób czegoś głupiego. Obiecaj, że wyjdziesz z tego cała wraz z nim.
-Obiecuję - rzuciła plecak koło drzwi i wbiegła na samą górę.
Weszła do klasy w której było pełno strażaków, kazała im wyjść. Gdy wszyscy wyszli, weszła na ławke i stanęła tam gdzie Jorge.
-Wysoko tu.-spojżała na dół, na niego i usiadła na parapet.
-Czemu tu przyszłaś?
-Czemu chcesz to zrobić?-Nieodpowiedziała na jego pytanie ze spokojem.
-Bo nikomu na mnie nie zależy. Dlatego.
-Widzisz tych wszystkich ludzi co są na dole?
-Tak.
-To im nie zależy? Nie płaczą? Nie krzyczą? Nawet twoja mama i tata przyszli tu dla ciebie.
-Im to szczególnie nie zależy! - zobaczyła, że łza spływa mu po policzku. - Nikomu nie zależy, czuję się samotnie to więc po co mam żyć?!
Tini wstała i złapała Jorge za rękę.
-To co skaczemy?
-Czemu chcesz skakać? I to ze mną? Przecież ty masz tyle do stracenia.
-Ponieważ nie chcę byś był samotny w ostatniej chwili swojego życia. Wiesz co? Masz racje. Mam tyle do stracenia. A zwłaszcza ciebie. Lecz pamiętaj że narażasz swoją rodzinę, znajomych, nauczycieli i... Mnie na rozpacz. -Nie każę ci skakać ze mną!
-Masz racje. To skaczę sama. - wysunęła nogę za parapet.
-Nie!!!
-No co?
-I po co to wszystko?
-Bo zależy mi na tobie.-Uśmiechnęła się do niego.
-Ci?Ale jak to?
-Powiem ci wszystko tylko wejdź do klasy,proszę.
Jorge niepewnie wszedł i podał rękę Martinie.
Przytuliła go,miała łzy w oczach że mogła stracić ukochaną osobę.
-Posłuchaj...-zrobił krok w jej stronę.
-Nie nic nie mów. Dziś dużo przeżyłeś.-kolejny krok w jej stronę.
-Doskonale.-ujął twarzTini w obie dłonie. - Nie musimy rozmawiać.
Wtedy ją pocałował.
W usta.
 ~♡~♡~♡~
Cześć i czołem kluski z rosołem :D ! Wracam z wakacji z nowym OS ;** Przepraszam, że taki krótki... Z rozdziałami na moim 2 blogu powróce prawdopodobnie w roku szkolnym c;

wtorek, 21 kwietnia 2015

KOMENTARZE!

Prosze was aby każdy kto czyta tego bloga niech go skomentuje! Dla was to tak mało a dla mnie to znak, że ktoś to czyta^^ Więc każdy kto czyta i jest ze mną niech SKOMENTUJE TEN POST.

Dziękuje <3

P.s. zapomniałam, dodać, że kolejna część OS się nie pojawi dopóki nie bd odpowiedniej ilości komentarzy!

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Prosta matematyka. 1+1=2, ja+ty=♥ /cz.2

  Dedykowany dla Kristen RoseVioletta Cast
~♡~♡~♡~
Dzisiaj sobota przynajmniej nie musze iść do tej durnej szkoły. Poszłam do łazienki. Wykonałam tam wszystkie poranne czynności i ubrałam to:

Zeszłam na dół na śniadanie.
-Dzisiaj przychodzi korepetyta z matematyki~zajebi*cie~ My musimy wyjechać na parę dni w sprawach biznesowych. A nauczyciel przychodzi tylko obgadać sprawę korepetycji. Kiedy będą, ile płacimy i.t.p. Więc ty będziesz musiała się tym zająć.
-K*rwa zajebi*cie.
-Jakie słownictwo do rodziców!
-Mam to w dupie czy wam to pasuje czy nie. Idę z śniadaniem do mojego pokoju.-ojciec już chciał coś powiedzieć ale mama mu przerwała. Zawsze miałam z nią troche lepsze kontakty. Nie naciskała. W sumie to po co mam go się słuchać? I tak to nie jest mój prawdziwy ojciec. Tak. Nie mówiłam o tym ale mój ojciec zginął w wypadku. A matka wyszła za niego. Przez co popsuła nasze relacje. Doszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Postanowiłam troche poesmsować z Valerią. Moją BFF. Opowiedziałam jej o wszystkim. Ona jako jedyna mnie rozumie. Jest po prostu moją kopią. Zawsze z nią chodzę na wszystkie imprezy. Z nią o wszystkim gadam. Umie mnie wysłuchać. Oprócz niej przyjaźnie się jeszcze z Lodo, Albą, Mechi, Cande i Roxy. Jak tak wymieniam to powiem że wszyscy w naszej grupie mają stałych chłopaków oprócz mnie i Val. My żyjemy chwilą. Rozmyślając tak o życiu usłyszałam dzwonek. Pewnie ten nauczyciel. Niechętnie zeszłam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi.
-Dzie...-nie skończyłam tylko przyjrzałam mu się od stóp do głów. Nie wierze, że to on. Po prostu nie wierze własnym oczom! On tylko się cicho zaśmiał. Nie rozumie co w tym takiego zabawnego.

-Dzień dobry Martino.
-Proszę wejść.-rzuciłam szybko i otworzyłam szerzej drzwi. Zapraszając go gestem ręki do środka.
-Kawy, herbaty?
-Nie dziękuje. Przyszedłem tylko omówić terminy lekcji.-powiedział przeczesując swoją prawą ręką włosy. Co mu dodaje uroku. Odruchowo przygryzłam dolną warge.
-Więc proszę. Usiądź.
-Dziękuje. Widzisz, los znowu chciał abyśmysię spotkali.
-Jest Pan moim nauczycielem. Będę pana widywała codziennie.
-Proszę przejdźmy na ,,ty". Jak mówisz do mnie Panie, Proszę Pana, Panie Jorge, czuje się wtedy staro.-znów się zaśmiał.
-Dobrze. Więc Jorge kiedy mógłbyś przychodzić.
-Zawsze mam tylko pierwsze lekcję. Więc kiedy tobie pasuje.
-Mogą być wtorki i czwartki?
-Oczywiście. Więc jesteśmy umówieni.-powiedział podając mi rękę w geście porzegnania. Odwzajemniłam uścisk i pocałowałam go w policzek. To że właśnie z nim mam lekcje ani trochę mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. To mi tylko pomaga w moim planie.
 ~♡~♡~♡~
Baaardzo przepraszam, że taki krótki ;c Obiecuje , że kolejny bd dłuższy ;*
4 komentarze = next
 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♡

piątek, 13 marca 2015

Prosta matematyka. 1+1=2, ja+ty=♥ /cz.1

 Dedykowany dla Marleńcia J
~♡~♡~♡~
Ona-buntownicza nastolatka, nie przykłada się do nauki. Szkoła ją nie obchodzi. Zato jest bardzo lubianą osobą. Dla niej miłość jest jak...matematyka. Zbyt skomplikowana.
On-nauczyciel matematyki na zastępstwie. Przystojny szatyn z szmaragdowymi oczami. Podoba się dla wielu dziewczyn, jednak on woli znaleźć tą jedyną.
~~~

Pan Badillo wziął wolne. Dzisiaj wychowawca przedstawił nam nowego nauczyciela matmy. Myślałam, że to jakiś kolejny stary psor. A się okazuje, że to przystojny 20-latek. Podczas przedstawiania. Posypały się pytania zadawane przez dziewczyny typu: 'Ile pan ma lat?', 'Ma pan dziewczyne?' W sumie... Może on będzie mój. Niedawno zerwałam z chłopakiem. A życie jest po to aby się bawić. Czemu nie? Gdyby mu się spodobałam dostałam by jeszcze może 4 z matmy. 2 pieczenie na 1 ogniu. Muszę tylko opracować plan. A moje przyjaciółki mi w tym pomogą!
-Dziewczyny!

*Jorge*
-tutaj jest pokój nauczycieli. Jeszcze dzisiaj na maila dostanie pan rozkład zajęć. Na dzisiaj jedynie ma pan lekcje z klasą 'B' na 3 i z klasą 'D' na 5. Mam nadzieję, że panu będzie się tutaj mile pracować.-dyrektor udzielił mi kilku wskazówek na temat mojej nowej pracy. Ostatnio trochę myślę o mojej nowej uczennicy z klasy 'E'. Jest ona śliczną brunetką... Rozmyślając tak otworzyłem drzwi od pokoju nauczycielskiego. I usłyszałem jak ktoś upada. Po prostu super. Pierwszego dnia uderzyłem kogoś drzwiami. Zamknąłem drzwi aby zobaczyć kto to. Ujrzałem tą śliczną brunetke. Wspaniałe rozpoczęcie znajomości! Dziewczyna była nieprzytomna. Wziąłem ją na ręce i położyłem na pobliskiej ławce. Wcześniej wziełem od pielęgniarki lód więc go jej przyłożyłem do głowy po chwili zaczęła otwierać swoje cudowne oczy.
*Tini*
Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? Przed oczami mam wszystko rozmazane. Usiadłam na ławce i poczułam ostry ból w okolicach głowy. Syknełam z bólu.
-Bardzo cię boli?-skąś znam ten głos.
-Tak. Kim jesteś?
-Jorge.
-Jorge?
-Tak. Uderzyłaś się dość mocno w głowę.
-Od kiedy nauczyciel tak przejmuje się swoją uczennicą?
-Od kiedy cię poznałem.-zaczął się do mnie przybliżać.
On zaraz mnie pocałuje. Zamknęłam oczy. Czułam jego miętowy oddech na mojej twarzy. Nasze usta dzieliły milimetry. Tak cholernie pragnę tego pocałunku. Nagle zadzwonił jego telefon i zepsuł tą wspaniałą chwilę. Durne urządzenie! Wywrucił oczami. I odebrał. Wykorzystując chwile jego nieuwagi. Uciekłam. ~idiotka~ sama chce go w sobie rozkochać a teraz uciekam. Dlaczego? Nigdy tak się nie krępowałam przy żadnym facecie. A miałam ich naprawdę dużo.
*Jorge*
Akurat kiedy miałem ją pocałować ten cholerny telefon musiał zadzwonić. Kiedy skończyłem rozmowę już jej nie było. K***a.
*Tini*
Jeste już w chacie. Od samego przekroczenia progu przezemnie słyszę jak starzy mnie wołają. Co tym razem?
-Martino! Co to ma znaczyć?!
-Ale co?
-Nie udawaj głupiej chociaż i tak taka jesteś~ale motywacja~
-Nie wiem o co chodzi.
-Kolejna 1?! Jeśli tak dalej pójdzie to wyślemy cię do poprawczaka!
-Co?! Nie!
-I do tego te uwagi. Uczennica pije alkohol; pali papierosy.
-I co z tego?
-Jeśli nie chcesz do poprawczaka to marsz się uczyć! A od jutra będzie do ciebie przychodzić na korepetycje nauczyciel.-Ale...
-Nic nie gadaj! Idź do pokoju!-on mnie traktuje jak jakąś szmate. Jeszcze na dole słyszałam ich rozmowy. Rzuciłam się na łóżko.
-Boże daj mi już umrzeć!-jak zawsze w takiej sytuacji wzięłam żyletke i zamknełam się w łazience. Usiadłam na wannie. Przejechałam kilka razy ostrym narzędziem po moich rzyłach.
-To za rodziców.-zrobiłam jedną kreskę
-To za ludzi.-postawiłam kolejną.
-To za moje życie.-przejechałam jeszcze kilka razy.
Krew się sączyła po moim nadgarstku. Cholernie bolało. Ale dzięki temu poczułam ulgę. Zawsze się ciełam kiedy było mi źle. Nie tak jak nie którzy z powodu miłości. Ja przeciwnie. Przez jej brak. Czasami czuje się jak szmata. Nie kochana, nic nie znacząca szmata...
 ~♡~♡~♡~
Oto 2 os na tym blogu :) Będzie on miał 5, 6 części. Mam nadzieje że wam się spodobał i zapraszam do czytania ;D

sobota, 14 lutego 2015

Walentynkowy OS

Dedykowany dla Wiktoria Verdas
 ~♡~♡~♡~
Wstałam rano. Podeszłam do kalendarza i wyrwałam kolejną kartkę. Westchnełam smutna na datę którą tam zobaczyłam. Kolejny dzień. 14 luty. Kolejne walentynki. Kolejne które spędze sama. W sumie mam 2 przyjaciółki. Ale to nie to samo. Nigdy nie zaznałam miłości. 
Nawet tej rodzicielskiej. Mieszkam w sierocińcu razem z moją przyjaciółką Cande. W sumie raz byłam zakochana. Ale to 2 lata temu. W Verdasie... Postanowiłam wtedy zapomnieć o tym uczuciu. Ja jeste śrotą. On jest bogaty. On jest popularny ja przeciwnie. On ma rodziców, wie co to miłość. Ja nie. 2 różne światy. Więc po co miały by się złaczyć? Po to by mnie wyśmiał? To nie ma sensu... Moje życie nie ma sensu... Postanowiłam wkońcu się ubrać i pójść do szkoły. Założyłam na ramie torbę i razem z Cande ruszyłam w stronę karmelowego budynku. Po kilku lekcjach poszłam do szafki po strój do tańca. Jednak coś mnie zdziwiło. 
Zobaczyłam tam pudełeczko w kształcie serca. Wziełam je do ręki i otworzyłam. Wypadła z niego jakaś różowa karteczka. Pewnie ktoś sobie robi żarty mimo to postanowiłam ją przeczytać. Pisało na niej:
,,Już od dawna coś do ciebie czuje ale bałem się ci to wyznać. Kocham cię. Kocham twój uśmiech uroczy i twoje oczy." 
Mimowolnie się uśmiechnełam. W sumie to... Miłe.
-Walentynka?-podeszła do mnie moja 2 przyjaciółka. Lodo. W przeciwieństwie do mnie i Cande jest bogata. Mimo to nie jest samolubna i lubi pomagać. Często kupuje nam ubrania pomimo sprzeciwów. Uważa że to prezenty. Kocham ją za jej dobroć.
-Nie. To tylko... Lista zakupów.
-Załóżmy że ci wieżę.
-Koniec tych rozmów. Zaraz się spóźnimy na lekcje.-Cały czas jak tańczyłam czułam na sobie czyjś wzrok. Pewnie tego który dał mi walentynke. Lecz gdy się odwracałam nie widziałam żeby ktoś na mnie patrzył. Kolejna lekcja to hiszpański. Usiadłam do ławki razem z Lodo. Po chwili podała mi jakąś karteczke.
-Od kogo?
-Nie wiem. Przeczytaj.-
,,Już dłużej nie mogę. Chce w końcu spotkać się z tobą twarzą w twarz. Chce cię, przytulić, pocałować. Chce przeżyć z tobą każdą chwilę. Przecież to co czuje to miłość. Te credo mi amore ♥ Spotkajmy się po lekcjach w parku ale zanim tam pójdziesz w twojej szafce będzie jeszcze jedna kartka." 
Trzymałam kartkę i siedziałam w bezruchu. Lodo mi się przyglądała. Pewnie była ciekawa co było na tej kartce. Wyrwała mi ją z ręki i przeczytała.
-To takie słodkie
-To pewnie żart.
-Nie mów tak. Ja myślę że ten ktoś cię kocha. Ja bym na twoim miejscu tam poszła.
-No... Ok.-zadzwonił dzwonek.
-Leć do tej szafki.-wykonałam polecenie mojej przyjaciółki. I z szafki wypadła karteczka. Odczytałam napis na niej: ,,Jeste gotowy. Podążaj ścieżką z róż ♥"
-Ale jaką ście... Oł...-za mną ujrzałam rozsypane płatki róż. To dziwne. Jak tutaj przyszłam to ich nie było.
 No dobra. Czas iść z drugiej strony chce poznać tego kogoś. Szłam tak i doszłam do parku. Ścieżka kończyła się prawie na końcu parku przy jeziorze. Było już dość późno i ciemno. Więc zbyt dużo nie widziałam. Jedynie jakąś postać siedzącą na ławce. Niepewnie podeszłam. Byłam tak bardzo ciekawa kto to. Także usiadłam na ławce. Jednak było zbyt ciemno aby zobaczyć jego twarz. Po chwili zaczął śpiewać:
Czasami to wydaje się być niewidoczne
I tylko ja wiem, co nas łączy.
Spójrz na mnie, powiedz kto jest najlepszy!

Nieodparcie blisko Ciebie
Nieprawdopodobne do wykonania
Spójrz na mnie, powiedz kto jest najlepszy!

Porozmawiajmy ten jeden raz
Ja Cię widzę, ale ty mnie nie
W tej historii wszystko jest na odwrót
Nie obchodzi mnie już nic tym razem
Jestem przy tobie i będę
Porozmawiajmy ten jeden raz
Zawsze będę przy tobie
Mimo że mnie nie dostrzegasz, spójrz na mnie
Nie obchodzi mnie już nic tym razem
Jestem przy tobie
Jestem przy tobie
Jestem przy tobie
Jestem przy tobie

Są takie momenty
kiedy wydaje się możliwe
Jedno spojrzenie, nieodparty gest
Spójrz na mnie, powiedz kto jest najlepszy

Nie zdajesz sobie sprawy,
jeszcze się nie zgadzasz
Zdejmij klapki ze swoich oczu,
które Ci nie pozwalają
Spojrzeć na mnie, powiedzieć kto jest najlepszy

Porozmawiajmy ten jeden raz
Ja Cię widzę, ale ty mnie nie
W tej historii wszystko jest na odwrót
Nie obchodzi mnie już nic tym razem
Jestem przy tobie i będę
Porozmawiajmy ten jeden raz
Zawsze będę przy tobie
Mimo że mnie nie dostrzegasz, spójrz na mnie
Nie obchodzi mnie już nic tym razem
Jestem przy tobie
Jestem przy tobie
Jestem przy tobie
Jestem przy tobie
-To było piękne.
-Tą piosenkę napisałem dla ciebie. Zamknij oczy.
-Ale dlacz...
-Zaufaj mi.
-Wyobraź sobie najromantyczniejsze miejsce.
-Właśnie jeste w takim.
-Wyobraź najwspanialszą piosenkę o miłości.
-Właśnie ją usłyszałam.
-Więc brakuje tylko jednego.
-Czego?-po moich słowach poczułam jego wargi na moich. Po raz pierwszy od śmierci moich rodziców byłam naprawdę szczęśliwa. I nagle wszystkie światła się zaświeciły. Otworzyłam oczy. I ujrzałam JEGO. Moją pierwszą prawdziwą miłość. 
 
 ~♡~♡~♡~
Cześć misiaczki! Oto mój pierwszy OS! Co o nim sądzicie? Mam nadzieje, że wam się podoba :) A i szczęśliwych walentynek !

czwartek, 12 lutego 2015

Witam! Witam! :)

Hej mam na imie Kamila pewnie znacie mnie z bloga: http://tiamoleonettajuntosparasimpre.blogspot.com/
Ale tym razem bloga nie bd pisać sama lecz z Ania Stoessel. Będą tutaj one shorty o Jortini. Mam nadzieje, że nas polubicie. I zapraszam do czytania!